Muzyka

wtorek, 6 stycznia 2015

Os #8 {Federico+Francesca=Fedecesca} ,,Bez Ciebie mi ciężko...``.

                                                                        Do:Federico.


,,          Cześć.Wiem,nie powinnam do Ciebie pisać,przepraszam.Ale ja już nie mogę wytrzymać!Rozumiesz to?Nie potrafię!!Wiem,ustaliliśmy,że kiedy wyjedziesz zapomnimy o sobie,bo nasza miłość nie przezwycięży odległości,jaka nas dzieli.Widocznie nie była zbyt mocna...ale ja i tak strasznie cierpię.Pamiętam,ustaliliśmy,że nawet nie będziemy do siebie pisać,by móc łatwiej o sobie zapomnieć,ale ja nie potrafię!Kiedy nie mogę Ci napisać porannego sms`ka,ani wieczornego,byś słodko spał nie wytrzymuję!Tak bardzo chciałabym Cię usłyszeć,zobaczyć.Nie na zdjęciu,w rzeczywistości.Dotknąć...Tak jak obiecałam,usunęłam Twój numer,ale co to mi dało,skoro znam go na pamięć?Rozwaliłam już 5 telefonów powstrzymując się tym samym,by do Ciebie nie zadzwonić,ale to mi nic nie daje,tylko kolejne rachunki,które są w tej chwili najmniejszym problemem,chociaż są olbrzymie,ponieważ teraz najważniejszy dla mnie jesteś Ty i to jak cierpię z tego powodu,że Cię już nie zobaczę.Nie potrafię się odkochać,nie daję rady psychicznie!Tak bardzo bym chciała skrócić to cierpienie,bo wiem,że nigdy mi się nie uda wyrzucić Cię z mojego serca,ale nie popełnię samobójstwa,bo Ci to obiecałam.Dobrze mnie znasz,skoro wiedziałeś,że będę w końcu chciała to zrobić.Błagam Cię,proszę!Chcę Ci chociaż wysłać tą jedną wiadomość,mimo,że wtedy nie dotrzymam obietnicy,ale zaspokoję się chociaż.To jest jak narkotyk,który mi zabrano,a ja teraz bez Niego nie wytrzymuje!Co dzień cierpię i wypłakuję się w poduszkę,że nie mogę do Ciebie napisać nawet jednej,jebanej wiadomości!Wiem,obiecaliśmy sobie,że zapomnimy,że ja znajdę sobie kogoś innego i Ty znajdziesz sobie kogoś innego,ale ja ledwo daję radę wyjść z łóżka,ja ledwo rozmawiam z ludźmi.Nie dam rady ponownie się zakochać,skoro Ty zająłeś miejsce w moim sercu i ono nie potrafi cię wyrzucić.Tak marzę,by móc do Ciebie napisać!Tylko o tym!Wiem,że się NIGDY nie spotkamy,ale mały sms,proszę.Wiem,to NIC nie zmieni,ale chociaż mnie zaspokoi myśl,że kochasz mnie jeszcze na tyle,by mi odpisać.Mówiłeś mi,że będzie nam łatwiej zapomnieć po wyjeździe,kiedy całkowicie się od siebie odetniemy.Żaden skype,GG,facebook,sms i telefon,kłamałeś.Ja cierpię jeszcze bardziej.Może dla Ciebie teraz jest łatwiej,ale ja się zwijam z bólu,nawet już nie potrafię robić dobrej miny,do złej gry.Każdy wie jak cierpię,nikt nie potrafi mnie wyciągnąć z pokoju,a co dopiero z mojego domu,nikt nie potrafi mnie pocieszyć.Zamknęłam się całkiem przed Światem,nawet nie rozmawiam z ludźmi,z Cami i Violą...Całymi dniami leżę i patrzę na komórkę,leżącą na szafkę z nadzieję,że może Ty zadzwonisz,wyślesz sms`a,albo chociaż puścisz sygnał,dając tym samym znak,że jeszcze mnie kochasz.Tak Cię przepraszam,że napisałam tego sms`a.Poprzednio też napisałam,tak około ze sto parę,ale nie wysłałam ich,nie dałam rady,ten już wyślę.Na 100%,muszę!Nie daję inaczej rady!Przepraszam...
                                                               Bardzo Cię Kocham....Twoja Francesca....``

                                           Wiadomość----Wysyłanie-----Wysyłanie Anulowane.

                Stchórzyłam.Znowu.Kolejny nie wysłany sms do kolekcji i kolejne przepłakane noce....






*****************
Jednak napisałam tego Osa,mimo,że mówiłam,że zawieszam bloga.Tak mnie coś wena naszła,przepraszam.Nie wiem,czy teraz znowu będą regularnie,postaram się,ale nie obiecuję.
Może i beznadziejny,ale prosto z serca i mam nadzieję,że docenicie.Dałam akurat tą parę,bo nie miałam pomysłu na inną i Justyna mi ją zaproponowała.Pozdrawiam oczywiście.Kocham Was bardzo i dziękuję,że jeszcze ze mną wytrzymujecie...

wtorek, 30 grudnia 2014

Os #7 {Leon+Ludmiła=Leonmiła} ,, W Święta nikt nie powinien zostać sam``.

              Ona pracowała jako sekretarka w wielkiej firmie,a On był tam szefem.Szczerze się nienawidzili,ale Leon nie zwolnił Jej,ponieważ wiedział,że jest w ciężkiej sytuacji i musi spłacać rachunki,dlatego zlitował się i dał Jej tą pracę,ale nie znosili się już od czasu studiów,na których się poznali.Co dziennie w pracy sobie docinali i nie raz dochodziło do kłótni,ale odpuszczał Jej zwykle,jednak miarka się przebrała,kiedy wściekła Ludmiła,po kolejnej kłótni z szefem wylała na Niego cały kubek gorącej kawy.Tym razem przesadziła i Leon nie odpuścił,wyrzucił Ją z pracy.Załamana wróciła do domu,straciła pracę,miała rachunki do spłacenia i długi,do tego jutro miała być Wigilia.Zrezygnowana wróciła do domu,gdzie na drzwiach znalazła kartkę,że do jutra musi się wynieść,ponieważ po raz kolejny nie spłaciła mieszkania na czas.To już Ją całkiem załamało,straciła mieszkanie,pracę,nie spłaciła długów,do tego nie miała się gdzie podziać,ponieważ jej rodzina mieszkała w Nowym Yorku.Nie miała już na nic sił,po prostu walnęła się na łóżko i zasnęła,a na drugi dzień z rana wyniosła się na ulice.Siedziała zmarznięta na rynku,z nadzieją,że ktoś sypnie Jej groszem,by chociaż mogła pójść do motelu na jedną noc,ale na marne.Była Wigilia,nikt nie miał czasu,by chociaż zwrócić na Nią uwagę,przez głowę zaczęły Jej przechodzić myśli,by zarobić na coś do jedzenia i na dach nad głową przez sex.Bardzo tego nie chciała,ale zdawało się,że nie ma innego wyjścia.Na szczęście tego dnia przez rynek przechodził On,szedł po prezenty dla rodziców,zauważył Ją.Blondynka nie chciała by zobaczył w jakim jest stanie,bała się,że zacznie z Niej drwić,myliła się.
    Spojrzała na Niego ze łzami w oczach:
-Proszę,śmiej się.Nic mnie już bardziej nie zdołuje.-rozpłakała się,Leon uśmiechnął się do Niej potulnie i pomógł Jej wstać.Dał Jej swoją kurtkę,ponieważ widział,że była już bardzo przemarznięta i zaprowadził Ją do siebie,do domu.Przez całą drogę nic nie mówił,tylko się do Niej troskliwie uśmiechał,Ludmiła nie mogła uwierzyć własnym oczom,że ten sam Leon Verdas,z którym co dzień w pracy tak się wykłócała,teraz chciał Jej pomóc.
    Gdy byli już na miejscu,w domu dał Jej ciepłe ubrania,a gdy była już gotowa,poprosił,by Mu pomogła nakryć do stołu.
-Dziękuję.-spojrzała na Niego,nakładając w kuchni sałatki do misek.On tylko spojrzał na Nią i uśmiechnął się lekko.
-W Święta nikt nie powinien zostać sam.-szepnął,na co blondynka znów się lekko rozpłakała.-Nawet taka zołza jak ty.-zażartował,obejmując Ją.

-Jesteś bardzo czuły,jak na takiego dupka.-zaśmiała się lekko.Leon przysunął się do Niej bliżej,by Ją pocałować,ale Go zatrzymała.-Chyba nie powinniśmy...-odparła i westchnęła,ale brunet nie odpuścił i wskazał na jemiołę nad Nimi.-No skoro sucha gałązka tego chce.-zachichotała i pozwoliła Mu się pocałować,odwzajemniając czule pocałunek.Od tamtej pory zrozumieli,że nawet osoby,które nienawidzą się przez całe życie,mogą się wreszcie pokochać.<3 Dlatego pamiętajcie,że warto jest pomagać,bo możliwe,że Twój wybranek to może być nawet samotny,biedny chłopak,który tylko potrzebuje pomocy i odrobiny miłości.W tym One Shocie chciałam głównie przekazać to,że warto jest się z kimś podzielić tym co mamy i udzielić pomocy,nie tylko w Wigilie,ale na co dzień.Tutaj dałam akurat 24 grudnia,bo są teraz Święta,ale głównie mi chodziło o to,żeby udzielić pomocy każdemu,jeżeli sami jesteście w stanie to zrobić.<33 Wesołych Świąt Miśki,wiem.Nie wyszło mi to tak perfekcyjnie,ale uwierzcie,że się starałam,przepraszam.:( Kocham Was baardzoo. :*

wtorek, 23 grudnia 2014

Os #6 {Camilla+Leon=Lemi} ,,Nigdy nie była dla Niego kimś więcej``.

                         Proszę Justynko,specjalnie dla Ciebie ten One Shot,jak prosiłaś o Lemi. :*


        Przyjaźnili się od zawsze,od małego trzymali się razem,byli jak brat z siostrą.Poznali się dzięki swoim rodzicom i od razu zaczęli mówić wspólnym językiem,Camilla była nie typowym dzieckiem,nie była jak każda inna dziewczynka.Nie kręciły Ją lalki,kolczyki i różne lakiery do paznokci,niee!Wolała pójść na rolki,lub pograć w gry na playstation,niż spędzać czas z nudnymi,zwykłymi dziewczynami!Dlatego w dzieciństwie była taka samotna,inne dziewczynki odtrącały Ją,za to jaka była inna...próbowała się tym nie przejmować,ale wiadomo,że ciężko jest być szczęśliwym w samotności.Na szczęście poznała Leona,od razu potrafili się dogadać,mieli takie same zainteresowania,dlatego dość często się kłócili.Zawsze rywalizowali kto jest lepszy,a to w jeździe na deskorolce,a to w nurkowaniu,w grze w piłkę nożną,w grach komputerowych,a nawet o to,kto jest większym śpiochem!Ale wiadomo,że na końcu zawsze się godzili,to były tylko dziecinne kłótnie,nic poważnego,zazwyczaj się o siebie troszczyli i pilnowali się nawzajem.Odwiedzali się nie mal co dziennie,mama Camilli zmarła przy Jej porodzie,dziewczynka nigdy jej nie poznała,dlatego Leon zawsze przy Niej był i Ją pocieszał,a jeśli chodzi o mamę Verdasa,to po prostu rozwiodła się z Jego ojcem i zostawiła mu syna.Znalazła sobie lepszego alfonsa z większym portfelem,więc zostawiła dziecko,męża,dom i poszła do niego.Wiadomo też,że Leonowi również było źle bez mamy,samolubnej,chciwej,bezdusznej,ale zawsze mamy,dlatego Camilla również czuwała przy przyjacielu,razem zawsze siebie wspierali,nie dawali się skrzywdzić nikomu.Byli jak dwie bratnie dusze,wszystkie dzieci się z tego śmiały,nie rozumiały,co to znaczy damsko-męska przyjaźń,ale cóż...Camilla i Leon się tym nie przejmowali,ich strata,wystarczyło Im,że mają siebie nawzajem.Zawsze trzymali się razem,nawet gdy byli dziećmi,złożyli sobie przysięgę,złączoną paktem krwi.Obiecali sobie zawsze trzymać się razem i nigdy,ale to nigdy nie ranić siebie nawzajem,po czym przekuli palce igłami i złączyli je,na dowód przyjaźni i wierności.

                             ,,Paktem krwi złączeni,na dobre i na złe,jak ze wspólnych korzeni.
        
                       Razem wszystko przetrzymamy,razem wycierpimy,razem się nie damy.``

           Mijały lata,a Camilla i Leon wciąż trzymali się razem,jak para najlepszych przyjaciół.Wiadomo,z czasem doszli nowi przyjaciele,ale tylko ta dwójka się tak świetnie dogadywała i trzymała tak blisko,już nawet zapomnieli o pakcie,po prostu kochali się jak rodzeństwo.W liceum dużo osób nawet podejrzewało,że są razem,oczywiście nastolatkowie wybuchali wtedy śmiechem i kpili sobie,że jak niby Camilla mogła by być z Leonem,a Leon z Nią?!Ale prawda była taka,że bardzo się kochali,zachowywali się jak typowe rodzeństwo,byli nawet wręcz nierozłączni,dlatego krążyły po ich szkole takie plotki.Ale i tak Leon,jak i Camilla zawsze traktowali się tylko jak przyjaciele,nie czuli nigdy do siebie nic więcej,do czasu....odkąd Leon poznał nową dziewczynę i zaczął umawiać się z nią na randki,w Cami coś pękło.Z początku to była zwykła zazdrość o przyjaciela,o to,że ta dziewczyna spędza z Nim więcej czasu,niż Ona.Później jednak pojawiło się coś innego,gdy widziała,jak Leon traktuje swoją nową dziewczynę,jaki z Niego słodki romantyk,sama się w nim zakochała.Sama w to nie wierzyła,nie wierzyła,że mogła się zakochać w tym samym Leonie Verdasie,ale On przy tej dziewczynie zachowywał się całkiem inaczej,niż przy swojej najlepszej przyjaciółce.Nie był taki chamski,dokuczliwy,obrażalski,jak przy Camilli,był delikatny,czuły,spokojny,miły,troszczył się.Dziewczyna nie mogła uwierzyć własnym oczom,zachowywał się jak nie On,dziwiła się,że taki czuły i kochany Leon Verdas był przy Niej przez całe Jej życie,po prostu wystarczyło Go bliżej poznać.....Ale przecież rudowłosa znała Go doskonale!Jak miała Go poznać jeszcze bliżej?Może po prostu zachowywał się inaczej przy Violetcie,bo ją kochał jak dziewczynę,delikatną i kruchą dziewczynę,a Cami traktował tylko jako przyjaciółkę,niby najlepszą,ale jednak TYLKO przyjaciółkę,z którą głównie rywalizował od dziecka we wszystkim.No ale przecież Camilla nie mogła powiedzieć szatynowi,że się w Nim nagle zakochała!Przecież od zawsze traktowali się tylko jak przyjaciele,a gdy była mowa o Ich ,,związku`` od razu wściekali się na tą osobę,która tak mówiła i udowadniali,że NIGDY za jakąkolwiek cenę,by ze sobą nie chodzili,rudowłosa nie mogła Mu powiedzieć,że teraz od tak się w Nim zakochała i jeszcze dlatego,ponieważ zobaczyła,jaki potrafi być czuły.Postanowiła,że nic Mu nie powie i po prostu stłumi w sobie to uczucie,jednak było Jej ciężko.Nie dość,że przecież Go kochała i teraz musiała widzieć codziennie,jak się całuje ze swoją dziewczyną,to jeszcze to był pierwszy sekret,jaki przed Nim skrywała.Zawsze przecież mówili sobie o wszystkim,nie potrafiła tak Go kłamać,próbowała stłumić to uczucie,ale w końcu nie dała rady i podczas przerwy,gdy Leon flirtował ze swoją dziewczyną,wykrzyczała Mu w twarz,jaki z Niego samolubny i bezduszny tłumok,po czym wybiegła ze szkoły.Nie miał pojęcia,co jej odbiło?!,ale postanowił z Nią o tym porozmawiać.Doskonale wiedział gdzie będzie,przecież wiedzieli o sobie wszystko.Doszedł do małego mostku nad stawem,Jego rudowłosa przyjaciółka siedziała na barierce mostku i popłakując,próbowała robić kaczki,rzucając kamienie do wody,ale Jej się nie udawało,tak jak chłopak podejrzewał.Wiedział,że nie potrafi robić kaczek,dlatego nawet nie oczekiwał,że chociaż jedna Jej wyjdzie.Podszedł do Niej powoli i siadając obok na barierce,objął czule ramieniem.
-Jak mogłeś?-spytała cicho.Chłopak spojrzał na Nią.-Jak mogłeś mnie okłamać?!-w Jej głosie bardzo wyraźnie było słychać ból i zawiedzenie.Szatyna zdziwiło pytanie przyjaciółki,to jasne,zapomniał o pakcie....
-Zapomniałeś już?Nie wierze...-powiedziała cicho spuszczając głowę.- ,,Paktem krwi złączeni,na dobre i na złe,jak ze wspólnych korzeni.Razem wszystko przetrzymamy,razem wycierpimy,razem się nie damy``.-zacytowała dokładnie Mu cały Ich pakt.
-Coś mi się kojarzy.-przyznał.-Ale brzmi jak jakiś dziecięcy wierszyk.-zakpił,na co Camilla jeszcze bardziej się rozpłakała.
-Jak mogłeś zapomnieć?-spojrzała na Niego z oczami przepełnionymi bólem.-Trzynasty marca,piątek trzynastego,12 lat temu.Dwójka sześcioletnich dzieci postanowiła pobawić się na dworze,oboje nie wierzyli w głupie przesądy,dlatego mieli gdzieś,że to dziś jest piątek trzynastego.Małą,rudowłosą dziewczynkę omal nie przejechał samochód,ale jej przyjaciel uratował ją,od tamtego dnia stali się najlepszymi przyjaciółmi,a na znak tego,złączyli się paktem krwi.-wspominała ten dzień,jakby zdarzył się wczoraj,a nie 12 lat temu.
-Cami,wciąż to pamiętasz?-zdziwił się chłopak,gdy wszystko sobie przypomniał.
-Pamiętam i będę pamiętać,ponieważ to był najważniejszy dzień w moim życiu.Wtedy zdobyłam coś więcej,niż najlepszego przyjaciela,zdobyłam kogoś bliskiego,zdobyłam Ciebie i Twoje zaufanie.Twoją miłość,twój szacunek,troskę,zdobyłam ,,brata``.-wyznała patrząc mu w oczy.
-Nie sądziłem,że tak o tym myślisz.-zrobiło Mu się głupio,On nie wspominał tak tego dnia,w sumie to kompletnie o nim zapomniał.Fakt,Camilla była dla Niego ważna i to bardzo,ale to TYLKO przyjaciółka,a ten dzień był jak każdy inny Jego zdaniem.-Cami...dlaczego uważasz,że cię okłamałem?-zapytał po chwili,wracając do początku rozmowy.
-Okłamałeś mnie.Przy naszym pakcie przysięgaliśmy sobie coś,pamiętasz?-spojrzała na Niego z nadzieją,że zapamiętał chociaż to.
-Tak,że NIGDY się nie zranimy i ZAWSZE będziemy się trzymać razem.-potwierdził,kamień spadł Jej z serca,już się bała,że nawet tego zapomniał.
-No właśnie.Przysięgałeś mi,że mnie nie zranisz,tak samo jak ja ciebie,więc mnie okłamałeś.-poleciała Jej pojedyncza łza po policzku.
-Czym cię zraniłem?-zdziwił się,osiemnastolatka głęboko westchnęła i ponownie spuściła głowę.
-Nie potrafię cię okłamywać....kocham cię.-spojrzała ponownie na Niego,z Jej oczu łzy ciekły jak strumień,były lodowate,widać było na Jej twarzy więcej bólu niż wcześniej.Leon siedział i przyglądał się przyjaciółce,zdziwiło Go bardzo Jej wyznanie,rozmyślał nad wszystkim,rozmyślał nad tym,jak miałby wyglądać Ich związek,nawet gdyby zaistniał,nie widział tego,po prostu nie widział.Była dla Niego najważniejsza w życiu,ale nie potrafił wyobrazić siebie razem ze swoją najlepszą przyjaciółką,to by było coś innego,dziwnego,nietypowego,wręcz niezręcznego.Nie...nie mógł by,nie potrafił.
-Camilla,ja również cię kocham,ale TYLKO jako przyjaciółkę,nie potrafiłbym być z Tobą,po prostu nie potrafiłbym,przepraszam.To by zepsuło całą naszą przyjaźń,to wszystko,na co pracowaliśmy te 14 lat.A co,gdybyśmy się pokłócili i zerwali?Co wtedy?Koniec paktu?Koniec przyjaźni?Koniec Nas?Cami,ja nie potrafię bez ciebie funkcjonować,ale TYLKO jako przyjaciel,przepraszam.-westchnął.Rudowłosa nie rozumiała Go,przecież i tak jeszcze przed chwilą całkiem zapomniał o tym,że w ogóle istniał jakiś pakt,więc czemu tak bardzo martwi się zerwaniem go?Czyżby to była tylko wymówka,bo po prostu najzwyczajniej w Świecie nie darzy Camilli tym samym uczuciem,co Ona Jego i bardziej kocha Violettę?Tak,to zdecydowanie to.Jak On mógł?Okłamać Ją,złamać pakt!Skrzywdzić Ją....





****************
Mam nadzieję,że się podoba,bo trochę nad nim siedziałam,by był idealny?Xd Chociaż i tak nie wyszedł tak jak chciałam,przepraszam.;c Ponieważ tutaj zobaczymy się dopiero za tydzień,to już Wam życzę Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego roku!!:DD <3 Napiszcie w komentarzach,co dostaliście na Święta,miśki.^^ <3


wtorek, 16 grudnia 2014

Os #5 {Marco+Francesca=Marcesca} ,,Prawda nie wyszła na jaw,a On pozostał z żalem i poczuciem winy``.

           Byli już razem dość długo,a kochali się bardzo.Co dzień ich miłość wzrastała i zakochiwali się w sobie na nowo.Co dzień nie mogli się sobą nacieszyć,jednak kłopoty czaiły się za rogiem.Los zawsze niszczy Ci wszystko i to samo chciał zrobić z Ich miłością...
        Dziewczyna wreszcie miała pojechać w swoją pierwszą trasę koncertową.Co prawda nie jakąś dużą,bo tylko na miesiąc,miała zagrać tylko 10 koncertów,ale to i tak już coś!Otwierało to Jej drzwi do dalszej kariery.Cieszyła się niemożliwie!Miała wszystko,czego pragnęła.Miała trasę,miała Jego.Wszystko przychodziło Jej tak łatwo,nawet zbyt łatwo....ale Ona niczego nie podejrzewała...
            Nie było Jej już tydzień,chłopak bardzo tęsknił,ale musiał się z tym pogodzić,cieszył się Jej szczęściem.Jednak nie wytrzymał i zdradził Ją z Jej koleżanką.Sam nie miał pojęcia czemu to zrobił,skoro Ją bardzo kochał i szybko zaczął tego strasznie żałować.Poczucie winy nie dawało mu spokoju,przysiągł sobie,że powie Jej wszystko,jak tylko przyjedzie.Powie wszystko i będzie błagał o wybaczenie!
          Nadszedł dzień Jej powrotu,On czekał już na Nią na parkingu,w wyznaczonym miejscu Jej przyjazdu.Czekał i czekał.Jej przyjazd się opóźniał,najpierw 2 godziny,później 3,4,5....Miał dość,postanowił pójść do domu i do Niej zadzwonić.Odruchowo włączył Tv na programie z wiadomościami,jak co dzień.Nagle Jego oczom pokazało się Jej zdjęcie,a po Jego policzku spłynęły łzy.Wiedział,że to nie znaczy nic dobrego.Okazało się,że umarła,pijany kierowca wjechał w Jej limuzynę.Umarła.Nie było Jej,już nie istniała.Chłopak nie mógł tego przyjąć,na Jej pogrzebie strasznie płakał.Miał wielki żal do siebie i poczucie winy.Może gdyby Jej wtedy nie zdradził,Los nie byłby taki wredny i nie mścił się na Nim,odbierając Mu,Ją.....

**********
Wiem,w tym tygodniu też trochę krótkie,ale mam nadzieję,że odpowiada?<:)
Dzięki,że jest Was tu tyle!^^ Piszcie o jakiej parze chcecie następnego OneShota,to może uda mi się coś wymyślić!!;))

wtorek, 9 grudnia 2014

Os #4 {Diego+Francesca=Dicesca} ,,Pozostało Jej cierpieć``.

       Ich historia była prosta....Ona pracowała w restauracji jako kelnerka,On był zwykłym motocyklistą.Pewnego razu przejeżdżał obok budynku,w którym pracowała,ujrzał Ją niosącą tace z jedzeniem.Od razu Go zauroczyła,bez wahania zawrócił i przywitał się z Nią,prosząc o numer telefonu.Trzeba przyznać,że On dziewczynę też zauroczył,nie.Mało powiedziane!Już od pierwszego wejrzenia się w nim zakochała!Z przyjemnością dała mu do siebie kontakt i zaczęło się.Co noc sms`ki,w wolne dni tweetowanie na tweeterze,czy czułe słówka na facebooczku.Wielka miłość,taa....Szkoda tylko,że z jednej strony,z Jej strony.U Niego to było TYLKO zauroczenie,a to WIELKA różnica.Niestety...
       Po tygodniu pisania zaczęło się chodzenie na randki,do kina,do restauracji,spacery po parku.Wszystko było pięknie-ładnie,póki pewnego,dość słonecznego dnia,dziewczyna czekając,aż przyjedzie po Nią i wyjdą na kolejną randkę,dostała sms`a:
         ,,Posłuchaj,sorry ale zrozumiałem,że to było TYLKO zauroczenie.Nic więcej nas nie                                                łączy i to wszystko nie ma sensu.Przestańmy się widywać.``

     Dla Niego to było proste,bo TYLKO się zauroczył,ale Ona darzyła Go większym uczuciem,Ona Go kochała!Teraz nic Jej nie pozostało.Nic!Pozostało Jej tylko cierpieć...




**********
Hej,przepraszam,że taki krótki,ale nad zwyczajniej nie miałam pomysłu,przepraszam.:( No i przepraszam,że taki słaby w tym tygodniu,ale tak jakoś...pomysłu nie miałam,no!xD A muszę co tydzień dawać,zaangażowałam się to się zaangażowałam!Na przyszły tydzień postaram się coś lepszego przepraszam.;//
A tak z innej beczki,dostaliście coś na Mikołajki?:))
A no i dziękuję,że wciąż przybywa Was coraz więcej!<3

wtorek, 2 grudnia 2014

Os #3 {Camilla+Seba=Semi} ,,Miłość potrafi ranić,a człowiek bez zaufania,nie ma prawa istnieć``.

        Siedziała na schodach,na korytarzu.W jednej ręce miała komórkę,a w drugiej papierosa.Nie wytrzymywała,ten stres Ją wykańczał!Co chwilę nerwowo zaglądała na wyświetlacz telefonu,sprawdzić czy On przypadkiem nie dzwoni.Nie,nie dzwonił,nawet małego sms-a..Nie była na Niego zła,dobrze rozumiała Jego sytuacje,ale tak bardzo chciała,by zadzwonił!Chciała usłyszeć Jego głos!Był w trasie koncertowej zaledwie miesiąc,a Ona już tak strasznie tęskniła!Porozumiewał się z Nią raz na tydzień,jeśli w ogóle Mu się to udało,bo czasem nawet nie miał szans zadzwonić po dwóch tygodniach.Rozumiała Jego sytuację,w końcu był basistą dość popularnego zespołu rockowego.Wręcz była z Niego dumna,że osiągnął z zespołem swój cel i pojechali na swoją pierwszą trasę,ale i tak tęskniła.Tak bardzo!Trasa miała trwać jeszcze 3 miesiące,a ona już już TAK TĘSKNIŁA!Nagle usłyszała melodyjkę w telefonie,która oznaczała przychodzący sms. Kobieta natychmiast spojrzała na wyświetlacz komórki i zaczytała się w wiadomości:
     ,,Camilla,nawet nie wiesz,jak trudno jest Mi to pisać.Strasznie za Tobą tęsknię już od samego wyjazdu.Odkąd jestem w trasie odliczałem dni,godziny,minuty,a nawet sekundy do jej zakończenia,aby móc Cię wreszcie zobaczyć!Jednak coś we mnie pękło i nie mam pojęcia czemu.Moje serce zbyt do Ciebie tęskniło.Tak mu było trudno pogodzić się z tym,że zabije dla Ciebie za 4 miesiące,że rozsypało się na kawałki.Stało się.Zakochałem się w innej....Nawet nie mam pojęcia czemu,skoro kochałem Ciebie?!Przez ten sms chcę się z Tobą pożegnać.Wiem,że zasługujesz na to,by powiedzieć Ci to wprost,a nie przez durną wiadomość,ale nie potrafię.Ja nie potrafiłbym tego zrobić.Widzieć jak cierpisz,przepraszam.Przepraszam że mi zaufałaś i to akurat we mnie się zakochałaś.Najlepiej będzie jeśli wymażesz mnie z pamięci.PRZEPRASZAM.......``
       Nie mogła uwierzyć w to,co przed chwilą przeczytała,nawet nie miała pojęcia,co myśleć.Rozpłakała się i  wbiegła do mieszkania.Otworzyła okno i stanęła na parapecie.Przez chwilę z szóstego piętra obserwowała ludzi,którzy ze strachem w oczach Jej się przyglądali.Przez Jej głowę przelatywały teraz różne myśli.Czy warto?Czy warto zabijać się przez takiego pajaca,którego zawzięcie kochała?Czy teraz będzie w stanie kogoś pokochać,tak samo jak Jego?Może i tak.Ale najgorsze pytanie brzmiało inaczej.Czy komuś zdoła już w ogóle zaufać?Nie,raczej nie.Na pewno nie....
                                 ,,A człowiek bez zaufania nie ma prawa istnieć.``Skoczyła....



*************
No to jest trójeczka.:) Podoba się?Skomentuj! :D A jak nowe piosenki?Mogą być?Odpowiadają?
A tak btw,za nie długo Mikołajki! :D Robicie coś z klasą?Co chcielibyście dostać?:DD ^^

poniedziałek, 24 listopada 2014

Os #2 {Camilla+Maxi=Caxi} ,,Zawsze kochałem tylko Ciebie``.

          Rudowłosa dziewczyna właśnie wróciła do Ich wspólnego mieszkania,była cała zapłakana.Chłopak czekał już na nią od dobrych dwóch godzin,bardzo się martwił.
-Co powiedział lekarz?-zapytał,widząc że Jego dziewczyna już wróciła.
-Moja mama jest bardzo chora.-płakała.-Odesłali ją do zaawansowanego szpitala we Włoszech,gdzie dozwolone są tego typu operacje.-cała drżała ze strachu.-Maxi.Ja muszę do niej wyjechać,nie mogę jej tak zostawić!-powiedziała drżącym głosem.-Ale rehabilitacja po operacji będzie trwała co najmniej z dwa lata.-przytuliła Go.
-Pojadę z Tobą.-poprosił Ją.
-Nie.-odpowiedziała stanowczo-Musisz skończyć studia,ułożyć sobie życie...Nie,nie,nie.Ja sama muszę tam pojechać,sama muszę jej pomóc.-tłumaczyła Mu.Chłopak uronił parę łez i przytulił Ją mocniej do siebie.
-Kiedy masz samolot?-zapytał.
-Za tydzień.-odpowiedziała jeszcze bardziej drżącym głosem,nie chcąc Go puszczać.
-Czyli to koniec?-spojrzał Jej prosto w oczy.
-Dobrze wiesz,co sądzę o związku na odległość,ale jak wrócę,wszystko będzie po staremu,obiecuję.-pocałowała Go.Nie chciała jechać,bardzo nie chciała jechać,ale musiała.Nie mogła zostawić mamy,wystarczy już,że rok temu Jej ojciec zmarł na raka,dlatego teraz Jej matka miała depresję.Dlatego była ciężko chora,zaczęła ćpać przez co uszkodziła jeden swój organ wewnętrzny i potrzebowała operacji,oraz rehabilitacji.Rudowłosa musiała zostawić wszystko,by pomóc swojej rodzicielce.Znajomych,pracę,dom.Akurat,gdy w końcu zaczęło Jej się układać.Dopiero była trzy miesiące z brunetem i już musiała Go opuścić...Czemu?!Czemu życie zawsze rzuca Ci kłody pod nogi?!Cóż miała zrobić?Wyjechała....
           Te dwa lata były dla Niej bardzo ciężkie,nie dość,że z mamą na początku było źle i wcale jej się nie polepszało,to wciąż tęskniła za domem.Z początku po operacji Jej rodzicielka z dnia na dzień była coraz bardziej agresywniejsza,leki na nią nie działały,rudowłosą przerażał widok stanu swojej matki,ale musiała jej pomóc.Wierzyła,że będzie dobrze!
           Dopiero po pierwszym miesiącu widać było efekty i faktycznie leczenie jej pomagało.Jej córka była dumna,że daje sobie z nią rade,a jej mama daje rade z chorobą,jednak wciąż kuło Ją w sercu.Tęskniła,tak cholernie tęskniła!Za przyjaciółmi,za Nim.Tyle wypłakanych łez i przepłakanych nocy.Ale wierzyła,że gdy wróci,wszystko będzie tak,jak dawniej...
         W końcu nadszedł ten dzień!Mogła wrócić do pięknego Buenos Aires!Do rodziny,do domu,przyjaciół!Do Niego.Nic nikomu nie mówiła,chciała zrobić wszystkim niespodziankę.Pierwsze co zrobiła po przyjeździe i rozpakowaniu się,to pobiegła do szkoły,w której studiował chłopak.Wbiegła uradowana,chcąc już się rzucić Mu na szyję i zaczęła rozglądać się wzrokiem po korytarzu.To co ujrzała zniszczyło Jej serce na milion kawałków.On tam stał,On!Przy oknie z Jej KOLEŻANKĄ i całował się z nią.Wszystko się w Niej rozsypało,od razu zawróciła i wybiegła ze szkoły.Chłopak zauważył Jej rude włosy kantem oka i pobiegł za Nią.
-Wróciłaś!-zatrzymał Ją i chciał uścisnąć,ale Go odsunęła.
-Obiecałeś mi!-rozpłakała się.
-Cami!Ale Naty nic dla mnie nie znaczy!-bronił się.-Zawsze kochałem tylko Ciebie!-tłumaczył.
-To po co Ci ona?!-krzyknęła.
-Chciałem mieć kogoś.....-nie dokończył,bo Mu przerwała:
-Do zabawy,tak?!Fajnie jest Ci wykorzystywać i oszukiwać dziewczyny?!-wykrzyczała przez łzy.Brunet posmutniał.-Wiesz co?Jesteś pustym i chamskim łajdakiem!-popchnęła Go i pobiegła przed siebie.Nie chciała uwierzyć,że mógł Ją tak zranić......


************
Okej!No to jest drugi OneShocik,fajny?:) Sama dodam jakieś piosenki,ale oczywiście piszcie,jeśli chcecie bym jakieś wasze ulubione dodała,lub usunęła.;) Oczywiście zapraszam na drugiego bloga i na zapytaj bohatera! :D Możecie pytać się o wszystko,tylko pamiętajcie,że przed pytaniem piszcie,do kogo to jest,np.: Do autorki/do Cami/do Luny.....itp ;) Tylko zapytaj bohatera jakby co dotyczy tylko tamtego bloga.:)) To do zoba za tydzień,bo przypominam,że tutaj OneShoty będą pojawiały się co tydzień!;D Pozdro!^^

wtorek, 18 listopada 2014

WITAJCIE!+ Os #1 {Federico+Ludmiła=Fedemiła} ,,Nie dana im była miłość...``

             No więc witajcie!To mój drugi blog,tylko do OneShotów!Jeśli ktoś nie zna pierwszego,dam linka na końcu.;** OneShoty będą pojawiały się jakoś co tydzień,postaram się,aby tak było.:) Na razie nie jest ten blog zbytnio ogarnięty,nie ma żadnej muzyki,nic.Piszcie,jak chcecie,żeby ten blog wyglądał,by była jakaś muzyka itp (jeśli nie napiszecie nic w ciągu tygodnia,to nie ma sprawy.Sama się tym zajmę,okej? :)) ).No to zapraszam do pierwszego OneShota i myślę,że się spodoba! :D <3
                                                     ***********************

       Nie dane Mu było żyć,żyć dla Niej.Leżał już 3 miesiące w szpitalu,a Jego stan się nie polepszał.Wszystko wskazywało na to,że umrze,jednak dziewczyna nie traciła nadziei.Co dzień do Niego przychodziła,a co noc modliła się,by w końcu z tego wyszedł.Przecież z rakiem da się żyć,niech tylko wybudzi się z tej cholernej śpiączki!Co noc płakała,Jego szanse z dnia na dzień malały,a Jej nadzieje umierała.W końcu stało się.Lekarz powiedział,że za tydzień umrze,że już nigdy się nie wybudzi.Te cholerne 3 miesiące leczenia nic nie dały!Najgorsze jest to,że nie zdąży nawet poznać swojego,jeszcze nienarodzonego synka.Kobieta była już w 8 miesiącu,wiedziała.Wiedziała bardzo dobrze,że to się kiedyś stanie i szatyn wyląduje w szpitalu,przez tego cholernego raka!Ale nie sądziła,że tak szybko.Myślała,miała nadzieję,że dożyje z Nim chociaż wieku średniego,ale nie.Za tydzień miał umrzeć,jeśli w ogóle wytrzyma te 7 dni.To i tak teraz bez różnicy,bo umarłby tak czy owak,czy to tydzień,czy to pięć dni.Kompletnie bez znaczenia,bo nawet jeśli jeden dzień,to chłopak i tak nie mógł się z Nią pożegnać.
-Czemu?CZEMU?!Czemu mi Cię odbierają?!-blondynka siedziała zapłakana przy Jego szpitalnym łóżku.-Jesteśmy razem zaledwie tylko rok,za niedługo na Świat miał przyjść owoc naszej miłości,a Ty już mnie zostawiasz?!-płakała.Tak bardzo płakała.-Obiecałeś....obiecałeś,że mnie nie opuścisz przed moją trzydziestką,i co?Miałeś walczyć!Czemu ta choroba musiała przezwyciężyć Ciebie?!-łzy lały Jej się strumieniami.Leżała przy nim dzień i noc.Leżała i wciąż czekała.Modliła się,co noc się modliła,miała nadzieję,błagała!NADZIEJA MATKĄ GŁUPICH.....
         Nadszedł ten dzień,blondynka trzymała mocno ręce swojego chłopaka,tak jakby nie chciała Go puścić na tamten Świat.
-Błagam,błagam....-modliła się jeszcze w duchu,chociaż wiedziała,że to KONIEC.-Kocham Cię.-powiedziała Mu tylko na pożegnanie i rozpłakała na myśl,że zaraz Go nie będzie.Nagle poczuła,jakby On ścisnął Jej dłoń,chcąc uświadomić Ją,że wciąż tu jest i w taki sposób też się pożegnać.Momentalnie podniosła głowę i spojrzała na ukochanego.Zauważyła na Jego twarzy mały uśmieszek,sama się uśmiechnęła.Mówił on,jak bardzo Jej dziękuje za wszystko i by się nie martwiła,nie płakała,bo dzięki Niej odchodzi szczęśliwy.Po chwili usłyszała tylko znienawidzony przez siebie,długi pisk dochodzący z maszyny podłączonej do wybranka.Spodziewała się go.Na sale natychmiast wpadli lekarze,chłopak umarł.Nie było Go,nie istniał....
          Dwa dni później był pogrzeb,kobieta ciężko go zniosła.Gdy po całej ceremonii wszyscy zebrali się do domu,londynka siedziała jeszcze sama nad Jego grobem,w ręce miała nóż,a w głowie jedno pytanie:,,Czy na pewno to dobre wyjście?``.Po chwili przypomniała sobie o dziecku i momentalnie wyrzuciła ostrze.Nie chciała być zabójcą,nie chce zniszczyć owocu Ich miłości.Wstała i pomodliła się jeszcze przed Jego grobem,wtedy stało się coś niesamowitego.
-Kocham Cię.-usłyszała Jego słowa i od razu się rozpłakała.Wiedziała,że dobrze wybrała,nie odbierając sobie i dziecku życia i że On na nią poczeka.....

************
Pierwszy OneShot raczej krótki i chyba wszystkie takie będą,ale jeśli chcecie to coś dłuższego może się ogarnie.Mam nadzieję,że się podobał.;) Piszcie,czy coś zmienić w blogu itp,zarówno w tym,jak i w moim drugim.Tu Wam dam link:

http://violetta-crazylovestory.blogspot.com/

To pozdro i piszcie!Więcej informacji na drugim blogu!;**
PS:Dobra dodałam jednak muzykę( XD),piszcie jaką chcecie by tu leciała,a jaka wam się tu nie podoba.;D